27.12.2015

Don’t hold me up now, I can stand my own ground...


Co słychać? Prawdę mówiąc, poważnie się zastanawiam nad tym, co skłoniło mnie do tego, aby tu zajrzeć i coś napisać. Odezwać się. Nie wiem, poważnie nie wiem. Może mnóstwo pytań, jakimi zostałam zasypana przez ostatnie kilka miesięcy... "Gdzie jesteś? Co się dzieje?" Uwierzcie, sama chciałabym wiedzieć. Co się dzieje? Sama nie wiem, co się dzieje. W tym cały problem.
Po pierwsze - zmieniło się zbyt wiele z pewną chorobą pewnej bliskiej mi osoby. To już wiedzieliście prawie na samym początku. Po drugie - w lipcu wybrałam się na praktykę i tak już w tej firmie zostałam. Właśnie mija moje pierwsze pół roku w firmie. Mam własne biurko, własny komputer, w biurze inżynierów od konstrukcji stalowych. W końcu robię coś w swojej branży i to niestety bardzo ogranicza mój czas wolny. Po trzecie - studiuję. Do szczęścia jeszcze dwie sesje - nadchodząca i czerwcowa. I KONIEC. Obawiam się jednak, że koniec studiów wcale nie sprawi, że czasu wolnego będzie więcej.
Jednak zdecydowanie najważniejszą rzeczą, jaka się zmieniła, jest mój jeden pogląd na swoje dotychczasowe życie. Wciąż czuję, że jest nie tak, jak być powinno. I z tym jednym przeświadczeniem spędziłam tych kilka ostatnich miesięcy, gdy nie dawałam znaku życia. Próbując wiele rzeczy zmienić, za wszelką cenę. Ostatecznie niewiele udało mi się zrobić, ba! wielu rzeczy po prostu nie da się zrobić, bo nie zależy to ode mnie. Nie zmienia to jednak faktu, że moje priorytety dość mocno uległy zmianie, a ucieczka od świata blogowego miała mi pomóc w jednym - bym znalazła czas na odwrócenie pewnych rzeczy. Czy pomogła? Oczywiście! Jednak pewnych rzeczy nie uda się nigdy zmienić, mimo iż się nie poddam. I nie pomoże mi w tym nawet graficzny detoks.
Jedna rzecz się nie zmieniła - mój krytyczny stosunek do samej siebie:) Pod tym względem jestem nawet bardziej surowa niż byłam kiedykolwiek. Wciąż mi za mało, choć inni twierdzą, że mam tak wiele... Ale to wciąż nie wystarczy. I właśnie dlatego pozostanę uwiązana z grafiką na zawsze. Bo nigdy nie będę z siebie zadowolona, a niezadowolenie trzeba odreagować i nic innego, poza grafiką, mi nie pomaga. I uwierzcie mi - po tym półrocznym detoksie od grafiki wiem doskonale, o czym mówię. To jak duszenie wszystkiego w sobie.
Zabawne, że znalazłam chwilę na napisanie Wam tego wszystkiego dopiero, gdy choroba przywiązała mnie do łóżka i nie pozwala z niego wstać:p Może to gorączka? Nie wiem naprawdę, co mnie skłoniło do odezwania się. Nie wiem też, kiedy wrócę tu na dobre. Ale to prędzej czy później się stanie. Again. W zasadzie obiecałam Wam nowy główny tutaj, nie? Wszystko mnie tak dołuje, że nawet nie mam siły go dokończyć. Zostały takie kosmetyczne pierdoły... Ale brakuje mi motywacji. Tak patrzę na niego i patrzę... Kurczę, to byłaby miła odmiana, gdyby w końcu się tu pojawił. Spodobałby się Wam, tak myślę:) Tym bardziej, że obecny już w połowie się nie wyświetla...:/ No nic, jak to mówią - co się odwlecze, to nie uciecze:)
Trzymajcie się i wszystkiego dobrego w nowym 2016 roku!


21.06.2015

Terrible Crash v10 in progress!

Do tego czasu jeszcze sporo przede mną, ale tak. Blog nie zacznie funkcjonować z postami częściej niż raz na tydzień (czyli, w moim przekonaniu, dobrze:p), dopóki nie przejdzie generalnego remontu. Jest to częścią śmiałego planu, jaki stawiam sobie do realizacji na tegoroczne wakacje. Plan jest obszerny, ale pozostawiam go wyłącznie do swojej wiadomości. Postanowiłam, że Was zaskoczę. Po prostu chcę, żeby było ciekawie:D Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia, ale będę je realizować równolegle z publikowaniem nowych postów. Gdybym miała to zrobić inaczej - najpierw zmiany, potem post - musielibyście jeszcze sporo czekać na nowości, a tego nie chcę. Jutro mam ostatni egzamin (melduję, że kolejna sesja jest już prawie za mną z wynikiem naprawdę pomyślnym - dlatego właśnie mnie nie było:/), także życzcie powodzenia i potem coś Wam opublikuję. Mam jeden nowy (myślę, że ciekawy) szablon, mam jakieś ikony dla Was i inne rzeczy, ale to wciąż za mało. Przygotuję więcej i zjawię się tutaj ponownie, jak tylko zdam ten głupi indeks w dziekanacie:D Potrzebuję sporych zapasów do realizacji tego, co postanowiłam, ale obiecuję, że bez względu na to, co będę robiła w celu tych wszystkich przygotowań i zmian, posty będą się pojawiać regularnie, jak tylko sesja będzie za mną. W końcu to moje ostatnie wakacje i trzeba je dobrze wykorzystać:D Zaczynamy już na dniach. Życzcie szczęścia i trzymajcie się! :*
xoxo! :*

Obserwatorzy